Motto: w Ameryce wszystko mają duże, tutaj nawet tuzin ma 14 sztuk.
Pojechaliśmy się przejechać w kilka osób – na północ do San Francisco, dalej przez most Golden Gate, potem jeszcze jakieś kilkadziesiąt mil wzdłuż wybrzeża drogą numer 1. Droga jest bardzo fajna, składa się głównie z serpentyn – auto wprawdzie trochę duże, więc w zakręty się wjeżdża trochę inaczej niż Punto, ale i tak bardzo przyjemnie się jechało. Za Point Reyes, gdzieś nad zatoką Tomales, zatrzymaliśmy się coś zjeść – prawie wszyscy poza mną wzięli ostrygi, a ja – grillowaną kanapkę z kurczakiem. Ostryg miało być pół tuzina w każdej porcji (1/2 dozen), więc każdej porcji było ich siedem.
Potem pojechaliśmy do Napa i ogólnie – Napa Valley, obejrzeć winnice. Przez moment można się było poczuć, jakby się wjechało na pulpit windows xp – standardowa tapeta z xp (te zielone pagórki pod niebieskim niebem) to zdjęcie zrobione chyba właśnie w tej okolicy. Winnice pewnie najlepiej wyglądają późnym latem czy wczesną jesienią – bo teraz, na wiosnę, niewiele można znaleźć na krzaczkach winorośli. Ale na szczęście pogoda się i tak bardzo udała, więc wrażenia i tak świetne. Ogólnie zrobiliśmy całkiem niezłe kółko, z powrotem do San Francisco wjechaliśmy przez Oakland i drugi most – Bay Bridge.
0
Musisz się zalogować aby móc komentować.