Szczecin

Opublikowano: 1.11.2010 o 12:44 przez mat w Kolej, Polska

Wymyśliłem sobie, żeby w sobotę pojechać do Szczecina. Nigdy tam nie byłem, niedawno otwarto fajne muzeum, pogoda przyzwoita, czyli był powód żeby opracować jakiś plan. Gorszą częścią planu było to, że mój pociąg z Poznania do Szczecina odjeżdżał o 6.33 rano. Dzielnie ustawiłem sobie budzik na 4.44, a kiedy zadzwonił, włączyłem radio. Radio dosyć skutecznie ignorowałem przez blisko godzinę, w końcu zaśpiewała Edyta Górniak – tego już nie wytrzymałem i wstałem. Nawet udało mi się dobiec do tramwaju, na dworzec wszedłem w momencie kiedy mój pociąg podstawiał się w perony.
Po niecałej godziny jazdy za oknami zaczęło świtać. W okolicy Krzyża pociąg jechał po wysokim nasypie, poniżej z porannego mleka wyłaniały się pola, parę domów i linia kolejowa przebiegająca pod naszą. Nasyp stawał się coraz niższy i pociąg wjechał we mgłę. Wypogodziło się dopiero w lesie. Przez las jedzie się kilkadziesiąt minut, co kilka pociąg zatrzymuje się na stacyjkach – większość to niewielki budynek, kawałek wąskiej brukowanej drogi, zarośnięta rampa przeładunkowa. Jedna z takich stacji ma afrykańsko (a może indyjsko?) brzmiącą nazwę – Słonice, Wikipedia podaje że w miejscowości Słonice w 2007 roku mieszkały 82 osoby.
Przed godziną 10 dojechałem w końcu do Szczecina. Korzystając z pogody, zamiast od razu pojechać do muzeum, zrobiłem sobie przechadzkę wzdłuż rzeki, aż do Wałów Chrobrego. Cały brzeg obstawiony jest przez wędkarzy, jeden z nich przy mnie złowił coś małego, (nie)stety zbyt małego i rybka powędrowała z powrotem do Odry. Pan wędkarz mówił, że w Szczecinie mieszka od 1946 roku, trochę narzekał że Szczecin to taka wioska z tramwajami teraz, bo duże zakłady poupadały. Przyznał jednak że jest co zwiedzać, że miasto jest ciekawie zbudowane – dużo wody, lasów, szerokie aleje i ulice. Na koniec pokazał mi najbliższe miejsca do zwiedzenia:
– Tu są Wały Chrobrego, o tu jest Akademia Morska, obok Muzeum Morskie i na końcu ta, no, Wojewódzka Rada Narodowa.
Niecałą godzinę później byłem już na placu Grunwaldzkim, wzorowanym na rozwiązaniach barona Haussmanna w Paryżu. W okolicy i przy samym placu zachowało się kilka secesyjnych kamienic – naprawdę ładnych, niestety są też bloki, pasujące tu jak pięść do nosa. Ogólnie Szczecin sprawia wrażenie miasta, w którym po wojnie dosyć bezładnie budowano – zabytki wymieszane są z wielką płytą, czasem są połączone w przedziwny sposób (blok doklejony do ściany istniejącej kamienicy, ale nie tak, żeby front kamienicy i bloku stanowiły prostą, bo blok musi mieć front metr głębiej, więc między blokiem a chodnikiem jest metr mizernego trawnika). Niedaleko dworca kolejowego co kawałek straszą ruiny i ślepe ściany, czasem brakuje frontowego budynku i jest tylko oficyna.
Później w końcu pojechałem do Muzeum Techniki i Komunikacji. Położone jest nieco na uboczu, otwarto je kilka dni temu. Szczecinianom udało się wykorzystać środki z Norweskiego Mechanizmu Finansowego i Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego, dzięki nim w dawnej zajezdni tramwajowej Niemierzyn znalazło się miejsce na zabytki techniki. Poza tramwajami i autobusami jest też spora kolekcja motocykli (w Szczecinie produkowano Junaki), w tym zestaw Sokołów (modele 200, 600, 1000 i powojenny Sokół 125).
Po wyjściu z muzeum, kilka przecznic dalej, na ścianie jednej z kamienic spod odpadającej farby widać niemieckie napisy – wrażenie podobne do tego, jakie odniosłem kiedyś w Wilnie, wychodząc poza wyremontowaną część starego miasta. W tej samej okolicy Szczecina są też znaki dla tramwajów regulujące kwestie pierwszeństwa przy przejeżdżaniu przez łuk – kolejna zaszłość przedwojenna (dawniej tramwaje były węższe i krótsze, więc na łukach tory mogły być bliżej siebie, a pojazdy jadące w przeciwnych kierunkach i tak mogły się wyminąć, „nowe” modele produkowane od lat 50. już się razem na łuku nie zmieszczą).
Jako że zostało mi jeszcze trochę czasu do odjazdu pociągu powrotnego, podjechałem do centrum, a tam przeszedłem się Miejskim Szlakiem Turystycznym. Szlak jest oznaczony przerywaną czerwoną linią namalowaną na chodniku – czyli dobrze że nie odwiedziłem miasta podczas opadów śniegu, bo bym szlaku już nie znalazł. Z ciekawych rzeczy – na Rynku Siennym, obok faktycznie zabytkowego ratusza, właśnie budują staromiejskie kamienice.

Musisz się zalogować aby móc komentować.