Ostatnio trochę brakuje mi czasu na wszystko, ale tak krótko:
- W niedzielę zrobiliśmy sobie wycieczkę na południe. Najpierw do parku Big Basin – zobaczyć olbrzymie sekwoje, przy okazji przejeżdżając przez małe miejscowości (Boulder Creek) wzdłuż górskiej drogi. Trochę się można było poczuć albo jak w miasteczku z westernu, albo jak w Przystanku Alaska. Następnie pojechaliśmy do Carmel – bardzo przyjemnej, słonecznej miejscowości nad oceanem. To takie miejsce, dokąd chętnie by się pojechało na wakacje. Woda w oceanie była bardzo niebieska, pomimo tego, że teoretycznie jeszcze jest zima, na plaży było sporo ludzi – tylko brakowało mi kogoś surfującego na desce żeby mu/jej zrobić zdjęcie na fali. Nad plażą jest elitarne pole golfowe, jego właścicielem jest Clint Eastwood, który w latach 80. nawet był burmistrzem Carmel. Na koniec wycieczki odwiedziliśmy Palo Alto – dolina krzemowa nie robi zbyt wielkiego wrażenia kiedy się tamtędy jedzie, ale przynajmniej możemy powiedzieć że ją odwiedziliśmy:)
- Dzisiaj dostałem służbowego iphone’a – tylko na półtora tygodnia, ale i tak się nieźle zdziwiłem że go dostałem.
- Zaraz wyruszamy do jakiegoś klubu jazzowego w San Francisco. Początkowo mail poszedł tylko do paru osób, ale wychodzi na to, że dalej się pocztą pantoflową rozeszło i zrobi się lekki tłum;-). Będziemy więc świętować dzień św. Patryka na jazzowo.