Wczoraj (piatek) wieczorem opuscilem La Paz. Niesamowite wrazenie robi noca wielkie miasto polozone w kotlinie pomiedzy gorami. Miliony swiatel ukladajacych sie na zboczach – az trudno to opisac. Chociaz z drugiej strony – przypomnial mi sie nocny widok Krosna i okolicznych miejscowosci albo spod zajazdu u Czesnika, albo z Rogowskiej Gorki.. Chyba powoli zaczynam tesknic za krajem. Nie napisalem wczesniej, ze ostatniego dnia w Peru, w Cuzco, wieczorem poszedlem obejrzec pokaz miejscowych tancow ludowych i muzyki. Bardzo mocno sie zdziwilem spotykajac kilkunastoosobowa grupe starszych panstwa z Polski. Pomimo tego ze caly czas mysle po polsku, to dziwnie sie poczulem slyszac siebie samego mowiacego w rodzimym jezyku. Jeszcze a propos Polski – wczoraj jadlem obiad w bardzo klimatycznej restauracji w La Paz – wlaczona byla plyta z muzyka w wykonaniu ludowym – andyjskim. Bardzo sie zdziwilem, gdy uslyszalem w takim wykonaniu Przasniczke! Az poprosilem o plyte – chcialem sie upewnic czy dobrze slysze. Niestety byla podpisana jako rosyjska muzyka ludowa, wiec albo ja mam drewniane uszy, albo komus sie nie chcialo sprawdzic nazwy granego utworu.
Dzisiaj caly dzien nic nie zamierzam robic w Uyuni – poza tym ze za bardzo nie ma nic tutaj do roboty (takie miasteczko posrodku pustyni, wezel kolejowy), musze odespac noc w autobusie. Poniewaz spora czesc drogi do Uyuni biegnie piaszczystym traktem, nie udalo mi sie wyspac tej nocy. Autobus – sporo takich jezdzi w Peru i Boliwii – zabudowany na ramie ciezarowki Volvo, z silnikiem z przodu, obok kierowcy (troche jak w starym Jelczu Ogorku), bardzo wysokim zawieszeniem, ale w odroznieniu od Jelcza – bardzo wysoki, przynajmniej 3,5 metra. Dobrze sobie radzi w trudnym terenie, ale w srodku glosno, slychac blachy tlukace o kratownice, wyjacy tylny most, czasem wpada wszystko w jakies wibracje – ale przynajmniej bezpiecznie dowiozl mnie do celu.
Jutro po 10 rano wyjezdzam na trzydniowa wycieczke po Salar de Uyuyni, pobliskim slonym jeziorze, dalej mam zobaczyc jakies jaskinie, mumie, gejzery, kolorowe jeziora, flamingi, a we wtorek powinienem skonczyc wycieczke w San Pedro de Atacama w Chile. W zwiazku z tym przynajmniej do wtorku nie bede mial dostepu do internetu, a i z dostepem do telefonii komorkowej moze byc krucho. We wtorek lub srode postaram odezwac sie ponownie.