Pisanie bloga nie jest zbyt popularną czynnością – przez ostatnie lata było tutaj bardzo cicho. Czasem nawet miałem ochotę coś napisać – ale bardzo brakowało mi na to czasu podczas naszych podróży urlopowych, zwłaszcza takich, gdzie wiele godzin spędzałem za kierownicą. Zdecydowanie lepiej było się wyspać, porozmawiać ze spotkanymi ludźmi, niż siedzieć wieczorami przy komputerze i spisywać na bieżąco wrażenia.
Postanowiłem reaktywować, przynajmniej chwilowo, pisanie bloga, bo jesteśmy teraz w innej podróży niż zwykle. Dostaliśmy 3 miesiące wolnego w pracy (w tym czasie dostajemy pół pensji), zebraliśmy oszczędności i ruszyliśmy w podróż naokoło świata. Podróż rozpoczęliśmy w połowie listopada 2023, a w domu planujemy być w drugiej połowie lutego 2024. Ramowy plan wygląda następująco: Warszawa – Singapur – Sydney – Nowa Zelandia – Ameryka Południowa – Warszawa. Pierwsze tygodnie podróży były bardzo intensywne – zmiany stref czasowych, zmiany stref klimatycznych, prowadzenie kampera po Nowej Zelandii – to wszystko na pewno nie pomagało w spisywaniu wrażeń z podróży. Czułem, że jednak chcę się podzielić wrażeniami, więc w wolnych chwilach starałem się spisywać przynajmniej częściowe notatki. Od ponad dwóch tygodni jesteśmy już w Ameryce Południowej, gdzie postanowiliśmy podróżować w spokojniejszym tempie, a przy okazji udało mi się nadrobić większość notatek z wcześniejszych etapów podróży.
Będę umieszczać wpisy chronologicznie, więc następna notka będzie o tym, jak wylatujemy z Warszawy i udajemy się na wschód. Może niekoniecznie śladami i w tempie Phileasa Fogga, ale tak samo jak on zyskujemy podczas naszej podróży ekstra wschód i zachód słońca (a jednocześnie każda nasza doba jest średnio o nieco ponad kwadrans krótsza niż 24 godziny).