Dzisiaj bardzo długi dzień. Obudziłem się jakieś 10h temu, przed 8 rano, dokończyłem pakowanie i przed 10 pożegnałem się z niesamowicie przyjaznymi Noeline, Heather i Rodem w Altamont Lodge w Wanaka. Potem droga do Queenstown przez Crown Range Summit Pass – najwyższą utwardzoną drogę w Nowej Zelandii. W ruchu lewostronnym też fajnie się jeździ przez góry. Za przełęczą skręt w lewo zamiast w prawo, żeby zobaczyć zabytkowy most nad rzeką Kawarau. Tutaj po raz pierwszy zaczęto komercyjnie skakać na bungee. Nie wiem, czy to pisałem, ale intensywny niebieski (a może turkusowy?) kolor górskich rzek zdecydowanie zapada w pamięć. Potem prosto na lotnisko, oddać auto, odprawić się i w drogę do Auckland. Bardzo lubię te małe lotniska, gdzie niewielki odrzutowiec, B737 czy A320 wydaje się być olbrzymi. Po starcie okrążamy Queenstown, potem poznałem że przelecieliśmy ponad Wanaka, potem jeszcze więcej Alp i w końcu widok zasłoniły chmury. A, jeszcze jedno – Air New Zealand ma bardzo fajne filmiki instruktażowe – pokazujące jak zachowywać się w razie nieprzewidzianych sytuacji. Dzisiaj trafiłem na filmik w którym występowały Elfy, Gollum i sir Peter Jackson.
Teraz siedzę na lotnisku w Auckland, mój samolot do San Francisco odlatuje za 1,5h. Przylecę na miejsce o 10.30 rano – wciąż 3 grudnia. Jeśli dobrze liczę, to ten dzień potrwa dla mnie 45 godzin!
0
Musisz się zalogować aby móc komentować.