Podobno dobrze zapisywać wrażenia – bo bardzo łatwo zapomnieć. Przyleciałem dwa dni temu z San Francisco do Nowej Zelandii. W ten sposób wymazałem sobie z życiorysu 25 listopada 2013 – wsiadłem w samolot wieczorem, 24 listopada, a po 13 godzinach lotu wylądowałem rano, 26 listopada. W samolocie, chyba jeszcze w niedzielę wieczór, obejrzałem fabularyzowany dokument […]